W
tym roku miało już nie być żadnych podróży ale skusiłam się i
kupiłam bilety do
Elbląga.
Nigdy tam nie byłam a to tylko
godzina drogi z Gdańska więc czemu nie? Lubimy z M. odwiedzać
mniejsze miejscowości. Mają swój niepowtarzalny urok a ja lepiej
odnajduję się w spokojniejszych miejscach.
Pech
chciał, że w dzień wyjazdu cały dzień lało. Po godzinie drogi,
jeszcze mokre od deszczu wysiadłyśmy z autobusu i zaczęłyśmy
szukać centrum miasta. Robiło się już ciemno więc klimat trochę
jak z horroru a trochę jak z komedii romantycznej. Takie właśnie
miałam odczucia. Myślę, że trzeba być trochę szalonym żeby
robić sobie wycieczki w ulewy pod koniec listopada.
Na
szczęście nie nastawiałyśmy się na nic konkretnego więc nie
było rozczarowań. Ja zmęczona po całym tygodniu pracy i jeżdżeniu
po szpitalach po prostu starałam się stawiać nogi jedna za drugą
do przodu.
Pierwszym
przystankiem w Elblągu była
burgerownia bo byłyśmy tak głodne,
że zew natury wziął górę. Było całkiem ok – ani dobrze ani
źle. Pierwszy raz w życiu jadłam burgera z halloumi i bardzo mi
smakował.
Później
spacer, starówka i Wybrzeże Gdańskie. Nie można było zbyt długo
chodzić w tym zimnie i deszczu. Postanowiłyśmy, że schowamy się
w jakimś pubie i tu zaczął się problem. Okazało się, że tam
gdzie chciałyśmy iść było oblężenie i zero wolnych miejsc a
reszta nielicznych lokali po prostu średnia z dość niemiłą
obsługą. Na szczęście znalazłyśmy piwnicę o wdzięcznej nazwie
Krypta i tam przeczekałyśmy 2 godziny do powrotu. Bardzo mi się
tam podobało. Dawno, dawno temu często odwiedzałam takie miejsca i
cieszę się, że trafiłam do tego klimatycznego miejsca z
przystępnymi cenami, miłym starszym barmanem i ciekawym wystrojem.
Może
nie była to wycieczka mojego życia ale krótki mały wypad i
przerwa od codziennej rutyny. Elbląg w sobotę wieczorem był trochę
pusty i smutny ale naprawdę tak lało, że wcale się nie dziwię,
że nie było nikogo na ulicach. Jednak chyba lepiej pojechać tam
latem, posiedzieć na wodą, przepłynąć się statkiem. Jest tam
kilka ciekawych miejsc, do których nie dotarłyśmy –
wieżawidokowa,
Muzeum Archeologiczne z super wystawami. Elbląg nie zająć
i nie ucieknie i chociaż nie byłam jakoś zachwycona to pewnie
pojadę tam jeszcze zbadać teren w bardziej sprzyjających
okolicznościach ;).
Na
pewno warto robić takie małe wyprawy i poznawać nowe miejsca o
każdej porze roku jeśli tylko sprawia to komuś przyjemność.
Teraz
znowu czeka mnie lokalna turystyka albo grzanie łóżka w domu bo
szczerze mówiąc trochę opadłam z sił. Może lepszym pomysłem
będzie odwiedzenie biblioteki i kilka dni wolnego żeby przegnać
przeziębienie i po prostu odpocząć tak po domatorsku. Piszę
prosto z mostu – mam lenia i to ogromnego. Nigdzie się nie ruszam
przez najbliższe kilka dni. Mam kryzys przedświąteczny i naprawdę wszystkiego dość. Najchętniej bym gdzieś uciekła.
Wypad w góry na święta już nieaktualny i będę jakoś musiała przeżyć ten czas ale człowiek uczy się na błędach i na przyszły rok wszystko będzie już zarezerwowane a ja będę uciekać chyba jeszcze bardziej.
Komentarze
Prześlij komentarz