w dniu
odpoczynek
wiosna
zdrowie
- Pobierz link
- Adres e-mail
- Inne aplikacje
Broniewski Władysław - Listopady
Cale życie zrywam się i padam,jakbym w piersi miał wiatr na uwięzi, i chwytają mnie złe listopady czarnymi palcami gałęzi.Ja upiłem się tym tchem, tym szumem, niepokojem, który serce zatruł- to dlatego śpiewać już nie umiem, tylko wołam wołaniem wiatru,to dlatego codziennie się tułam po wieczornych, po czarnych ulicach i prowadzi mnie wilgotny trotuar w mgłę wilgotną, która bólem nasyca.Acetylen słów płonie na wargach, płonie we mnie bolesna maligna, chodzę błędny, jak ludzie w letargu, zawsząd, zawsząd niepokój mnie wygnał.Nie ma wyjścia, nie ma wyjścia, nie ma wyjścia, muszę chodzić coraz dalej, coraz dłużej. Jestem wiatr szeleszczący w liściach, jestem liść zagubiony w wichurze.Tylko w oczach mgła i oczy bolą, tylko serce bije coraz częściej. Jak błękitny płomień alkoholu, płoniesz we mnie moje nieszczęście.Muszę chodzić, muszę męczyć się wiecznie, w mgłę za włosy mnie wloką wieczory, lecą za mną, nieprzytomne, pospieszne, moje słowa, moje upiory.Muszę wiecznie zrywać się i padać, jakbym w piersi miał wiatr na uwięzi. Pochwyciły straconą radość nagie gałęzie.Przelatują, wieją przeze mnie listopady chwil, których nie ma...To-tylko liście jesienne. To-pachnie ziemia.
Komentarze
Publikowanie komentarza